Wersja mobilna     +   Dodaj wydarzenie    Dodaj aktualność    Dodaj galerię    Zgłoś temat    Dodaj ogłoszenie    Dodaj ofertę  

Przeczytaj:
Kierowca zakleszczony w aucie
Tak ma wyglądać "Pasaż Łańcucki"
"Pędził" 232 km/h
Nowy sklep HITPOL już otwarty
home > Start > Aktualności > Jak Łańcut żegnał hrabiego Romana Potockiego...
Rozmiar tekstu:
AAA
ŁAŃCUT
2025.09.25 06:27 | aktualizacja: 2025.09.25 06:30

Jak Łańcut żegnał hrabiego Romana Potockiego...

"Tuż przed śmiercią ojciec siadywał przed zamkiem na krześle na kółkach z dumą podziwiając swoje dobra. Pod koniec września 1915 roku pochłodniało i zerwał się wiatr. 23 września gdy wszedłem do pokoju ojca znajdował się tylko w półświadomości. Przed czwartą rano obudził mnie pokojowy ojca. Ojciec siedział, pół leżał na kanapie (...) Wydawał się w uśpieniu. Zawsze doskonale wyglądał, a teraz jego twarz miała marmurowe piękno..."-pisał w Pamiętnikach syn - hrabia Alfred III.
Jak Łańcut żegnał hrabiego Romana Potockiego...
Jak Łańcut żegnał hrabiego Romana Potockiego...

Na kilka miesięcy przed śmiercią hrabia Roman leżał trawiony jakąś ciężką chorobą...

Mimo zamkniętych dróg z powodu trwającej I wojny światowej do Łańcuta na pogrzeb przybyli synowie Romana, którzy służyli w jednostce w Tarnowie. Zjeżdżali się również inni goście. Pośród licznych kondolencyjnych depesz, otrzymanych przez matkę, znajdowała się i ta najważniejsza: depesza od cesarza Franciszka-Józefa; wyraził w niej swoją głęboką sympatię do Zmarłego i powiadomił, że niejaki Chołoniewski, mistrz ceremonii dworskiej, będzie go reprezentował w czasie uroczystości pogrzebowych.

Nowa ulica w Łańcucie ustrojona migotającymi żarówkami i czarną krepą

No takiej alejki Łańcut jeszcze nie widział w swojej kilkusetletniej historii...Tędy we wrześniu 195 roku przechodził kondukt z ciałem zmarłego hrabiego Romana Potockiego. Kondukt żałobny miał przechodzić z zamku do drzwi wielkich kościoła farnego. Cała trasa konduktu udekorowana została siatką na której umieszczono liczne żarówki osłonięte czarną krepą. "Robiło to wrażenie - jak wspominał niegdyś pisarz i regionalista Roman Turek ("Palacz z hrabiowskiej likierni") - jakiejś osobnej ulicy w mieście przygniatającej swoją czernią, podświetloną niby tysiącami gwiazd."

Wszystkie ulice miasta zostały choć ten jeden jedyny raz porządnie zamiecione. Droga od wejścia do zamku do bramy parkowej usłana została dywanami o żałobnych barwach. Na dzień pogrzebu ustały wszelkie prace w mieście. Ludzie rozpychali się łokciami aby zobaczyć podążający do kościoła kondukt...

Pienia łacińskie duchownych i jęk poddanych

Po godzinie dziewiątej 27 września 1915 roku zabiły wszystkie dzwony kościoła farnego, niebo przyciemniało, słońce schowało się za chmury i począł padać lekki deszczyk.

Wojsko utworzyło po dwóch stronach drogi do kościoła szpaler. Z bramy zamku wyłonił się ministrant niosący krzyż za nim poczęli kroczyć czterej biskupi, w tym bp Józef Sebastian Pelczar oraz niezliczone rzesze duchowieństwa. Pieniom w języku łacińskim zaczął towarzyszyć płacz niewiast i dzieci uległych żałobnej atmosferze. Ludzie sensu tych łacińskich zawodzeń nie rozumieli.

Hrabina po raz pierwszy na piechotę do kościoła

W końcu z bramy zamkowej wysunęła się - niesiona na barkach sześciu strzelców ze służby zamkowej - modrzewiowa trumna osłonięta krepą. Za nią podążała - chyba po raz pierwszy - pieszo - w "woalkę tak zakutaną - jak pisał Turek, że zdawała się idącą mumią. Za arystokratami posuwali się gospodarze miasta oraz przedstawiciele gminy żydowskiej.

Sobowtóry synów Romana?

"W towarzystwie burgrabiego zamku za trumną kroczyło dwóch innych chłopców podobnych "jak krople wody" - do synów Zmarłego: jeden do Alfreda drugi do Jerzego" - stwierdzał Turek. Dwa szeregi niewzruszonych żołnierzy węgierskich nie przepuścili do kościoła nawet najpobożniejszych bigotek. Mrucząc coś groźnie do próbujących dostać się do kościoła ludzi.

Uroczystość pogrzebowa ograniczyła się do przeniesienia zwłok do kościoła, odprawienia egzekwii i zniesienia ciała Ordynata Romana do rodowej krypty.

"Nazajutrz po pogrzebie ojca rozpadał się deszcz jesienny i padał więcej niż tydzień. Mgła spowiła folwarki i lasy, a żaden promyk słońca nie przedostał się przez nią..." - poetycznie pisał syn zmarłego Alfred hr. Potocki...

Czytelnik artykuł dodany przez czytelnika
Arkadiusz Bednarczyk
REKLAMA
Oceń:
1 głos
Jak Łańcut żegnał hrabiego Romana Potockiego..., 5.0000 out of 5 based on 1 ratings
Arkadiusz Bednarczyk dodany
 
Odsłon: 2487
Dodaj zdjęcie

Waszym zdaniem (0)

Podaj login i hasło:
Login:
Hasło:
Skomentuj na forum:
Zarejestruj się
Jesteś już zarejestrowany na lancut.gada.pl? Zaloguj się
Imie lub nazwa:
Treść komentarza:
Przepisz niebieski tekst z obrazka wyżej:
Brak wpisów, Twój komentarz może byc pierwszy.
Zgodnie z ustawą o świadczeniu usług droga elektroniczna art 14 i 15 (Podmiot, który świadczy usługi określone w art. 12-14, nie jest obowiązany do sprawdzania przekazywanych, przechowywanych lub udostępnianych przez niego danych) wydawca portalu lancut.gada.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników Forum. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.
Przy komentarzu niezarejestrowanego użytkownika będzie widoczny jego ZAKODOWANY adres IP. Zaloguj/Zarejestruj się.
REKLAMA

Najpopularniejsze

Ostatnie komentarze

REKLAMA
 
telRedakcja telefon

795 977 761

alarmSkrzynka alarmowa

alert@lancut.gada.pl

emailRedakcja e-mail

redakcja@lancut.gada.pl

Wszelkie prawa zastrzeżone lancut.gada.pl Projekt graficzny CePixel wykonanie eball
Mapa strony | Zapytania Google
x