
Nieszczęście na wieży zegarowej
W XIX wieku z wieży tej został wypchnięty przez tajemniczą osobę (prawdopodobnie przez lokaja zamkowego) jeden z pokojowców, który kochał się nieszczęśliwie w hrabiance Izabeli Potockiej - pierwszej żonie hr. Romana Potockiego.
Poza tym wieża posiada ciekawą historię. Kiedy ucichnie gwar dnia słychać cicho bijące kwadranse z zegara. Sama wieża jest jedną z najstarszych części zamku. Była bowiem postawiona jako pierwsza wieża obserwacyjna przez synów Diabła Łańcuckiego (po zniszczeniu dawnego zamku Pileckich na wzgórzu plebańskim) nakierowana w stronę Leżajska na której obserwowano najazdy wojsk Opalińskiego z pobliskiego miasta. (Pochodziła z lat 80. XVI wieku).
Wchodziło się do niej z Wielkiej Sali Balowej ale gdzieś ok. 1800 zamurowano wejście. W XIX wieku mieściła się tutaj kaplica, znajdował się ołtarz z obrazem Madonny z Dzieciątkiem z Aniołami oraz krucyfiks. W 1854 roku pozyskano do tejże kaplicy relikwiarz świętego Stanisława. Córka Alfreda Potockiego - Julia Lichtenstein naszkicowała portret papieża, znajdował się tutaj również wizerunek księcia Henryka Lubomirskiego oraz obraz Matki Bożej Częstochowskiej. Na początku XX wieku kaplicę zlikwidowano i umieszczono na parterze.
To nie zegar to nagrobek jezuicki?
Nieopodal Ogrodu Różanego znajduje się zegar słoneczny z 1844 roku. Wspomniany zegar słoneczny stał wcześniej przed... kościołem parafialnym w Łańcucie. W 1848 roku przeniesiony został przez dwóch łańcuckich jezuitów na obecne miejsce. Wielu myślało że to nagrobek ale zegar ten wystawili łańcuccy jezuici przed kościołem parafialnym. Kiedy opuszczali parafię łańcuccy jezuici nie życzyli sobie aby tu został i przeniesiono go do parku"... Na dziewiętnastowiecznym zegarze widnieje osobliwy napis "Od wschodu słońca do zachodu chwalebne Imię Pańskie"... Kolejny zegar słoneczny znajduje się na tzw. kurzej stopce (dawniej baszcie zamkowej).
W każdym pokoju zegar
Jak wspominał Alfred Potocki w swoich "Pamiętnikach" - jego ojciec Roman był tak punktualny, że w każdym z trzystu ośmiu pokoi w zamku miał zegar, stąd "nie było żadnego usprawiedliwienia w razie spóźnienia, ale równocześnie nie było najmniejszego cienia tyranii".Tą punktualność stosowano również w zamku, gdzie było zatrudnionych 60 osób służby. We wnętrzach zamkowych wedle inwentarza z 1802 roku znajdowało się 21 zegarów. Zegarami opiekował się zegarmistrz Franciszek Rosa. Były to głównie wyroby złotnicze z Francji osiemnastowiecznej. Miały przeróżne kształty np. Chińczyk z parasolką, zegar z figurką trzymające słonie, czy zegar z nimfami puszczającymi bańki medlane. Alfred Potocki w 1838 roku wysyłał nawet swojego zegarmistrza na naukę do wiednia. No ale cóż z tego skoro - jak wspominała Antonina Jakubiczkowa w swoich Wspomnieniach (dostępnych w Dziale Regionalnym MBP syg. 74/III) nie wszystkie zegary dało się naprawić. Był np. osiemnastowieczny zegar, który wskazywał oprócz godzin pory roku, miesiące, znaki zodiaku. Potocki woził go aż do Warszawy, ale i tam nie dali rady wszystkiego naprawić. Ktoś ze służby powiedział o samouku zegarmistrzu z Brzózy. Kazał go wołać i proponował, by zegar obejrzał i osądził, czy go naprawi. "Naprawię." "Więc przy mnie go rozbierz, jeśli potrafisz na powrót złożyć, dam go do naprawy." Amator rozebrał zegar i złożył. Po dwóch tygodniach odniósł sprawnie funkcjonujący. "Ile za to chcesz?" "Ile jaśnie pan da." Trwała trochę długo wymiana zdań, aż prosty człowiek zażądał z wielkim zawstydzeniem: 2 sągi drewna.


Na Ratuszu
Łańcucki Ratusz posiadał miejski zegar. Aparat zegarowy obsługiwany był przez specjalnego naciągacza, któremu Rada Miejska płaciła jednego florena za pół roku wedle zapisków z 1588 roku. Umieszczony na ratuszowej wieży zegar pozwalał mieszkańcom orientować się w upływie mijającego czasu.Pierwszym "naciągaczem" był niejaki Andrzej Gbaur (nazwisko było jednym z najstarszych spotykanych w księgach miejskich). W 1595 roku na urzędzie "naciągacza" notowano niejakiego Staszka Stencla.
Kiedy wyburzono miejski ratusz na początku XX wieku zegar ratuszowy przeniesiono na wieżę obserwacyjną budynku Straży Pożarnej. Później zaginął...
Dominikanie tracą zegar
Zbójecka banda wójta Iwana z Tarnawki koło Łańcuta znana była w okresie staropolskim z rozbojów i napadów we wsi. W 1683 roku wydarzył się następujący wypadek. Z poduszczenia dzierżawcy Tarnawki - niejakiego Eliasza Wisłockiego banda trzydziestu opryszków pod przewodem wójta Iwana i podwójciego Kanyły dokonała napadu na braciszka łańcuckiego konwentu dominikanów pw. św. Piotra i Pawła. Wystraszonemu mnichowi odbrano złoty zegar znacznej wartości. Pobity brat na piechotę wracał do Łańcuta.
Zegar na wieży kościelnej
Po przebudowie kościoła w jednowieżową farę na niej zamontowano zegar, którego mechanizm był kilkukrotnie wymieniany. Dziś na przykład wybija kwadransy i pełne godziny...
Zarejestruj się
Zaloguj się
























Redakcja telefon
Skrzynka alarmowa
Redakcja e-mail